O “publicystyce” red. Bogdana Huka na łamach “Naszego Słowa”

Mieczysław SamborskiARTYKUŁY, OŚWIADCZENIA2009-08-03

Na łamach Waszego tygodnika m. in. historią OUN i UPA zajmuje się też red. B. Huk. Także ja zajmuję się m. in. historią OUN i UPA, publikuję. Z tego względu poznałem red. Bogdana Huka, ściślej – rozmawiałem z Nim wielokrotnie telefonicznie, korespondujemy mailowo, a nawet pomagamy sobie w zdobywaniu literatury przedmiotu (jesteśmy umówieni na osobiste spotkanie). Stąd znam poglądy Redaktora, w tym Jego zdanie o naukowcach polskich zajmujących się tą tematyką.

Mnie już nic nie szokuje, nawet ten atak personalny na Jerzego Markiewicza, Ireneusza Cabana, Zygmunta Mańkowskiego czy Grzegorza Motykę, ani nazwanie ich szowinistycznymi, bezstronnymi, “przepisywaczami” czy wręcz odmawianie niektórym z nich miana “historyków”, bo z ust Redaktora słyszałem jeszcze gorszą ocenę, z których określenia – nieposiadający warsztatu naukowego i niedouczeni to najłagodniejsze. Mnie natomiast bardzo dziwi fakt, że Redaktor przystępując do ataku sam nie przygotował się do tego starannie – szczególnie pod względem naukowym, wg mnie, nie przeczytał dokładnie rozpatrywanej pozycji, nie poddał naukowej krytyce informacje uzyskane od osoby, które stanowią podstawę ataku i nie ma do tego przygotowania merytorycznego. Okazuje się, że nie każdy “archiwista” może być historykiem.
Jako przykład, chciałbym odnieść się do artykułu red. B. Huka pt. Про дослідження боїв… publikowanego w Naszym Słowie (NS) w 4. częściach (z 10 V nr 19 – część I; z 17 V nr 20 – część II; z 24 V nr 21 – część III; z 31 V nr 22 – część IV). Najpierw, konstatacja niemerytorycz-na – zastanawiam się dlaczego red. Huk właśnie teraz wziął na warsztat książki J. Markiewicza Partyzancki Kraj i G. Motyki Tak było w Bieszczadach wydanych odpowiednio w 1980 r. (I wydanie) i 1999 r. (też pierwsze wydanie), a więc sprzed odpowiednio 29 i 10 laty. Dlaczego narzędziem do ich deprecjonowania są zapiski pozyskanymi “swego czasu” od Mykoły Kucharczuka (nie podaje jednak daty ich stworzenia). Powstaje pytanie – dlaczego red. Huk czekał aż tyle lat, co się stało, że dopiero teraz publikuje te rewelacje?
Wracając do meritum sprawy chcę wykazać, że atak red. Huka na książkę Markiewicza jest nieuzasadniony, a oceny skrajnie niesprawiedliwe i niezrozumiałe, nadmiernie zideologizowanie i z elementami nacjonalistycznymi.
By nie znęcać się długo nad red. Hukiem i ze względu na objętość tej wypowiedzi możliwej do wydrukowania, zajmę się najbardziej charakterystycznymi przykładami. W związku z tym moje uwagi nie pretendują do polemiki w sprawach “zasadniczych” stosunków polsko-ukraińskich w tych latach, ale mają wskazać na wartość publikacji red. Huka. W części dowodowej, by nie być narażonym na podobny atak jakim poddano np. J. Markiewicza, celowo zestawiam tylko informacje z innych źródeł ukraińskich by czytelnik mógł sam sobie wyrobić zdanie. Ja nie daję, w zasadzie, komentarza.
Aby zachować czystość wywodu najpierw zajmę się niektórymi stwierdzeniami P. Kucharczuka, a potem red. Huka.
W części II Kucharczuk m.in. stwierdził: m.in. w II części (pkt 6):
w pkt. 6 – “Tu [w Mienianach – MS] nie było w tym czasie żadnego posterunku ukraińskiej policji ani innej” – natomiast w swojej relacji w: Закерзоння t. IV, red. B. Huk, Warszawa 1998 (dalej: “relacja”) na s. 55-56 pisał: “З повітової коменди української поліції в Грубешові прийшов, підписаний сотником Мачаєм і майором Козаком, наказ про призначення мене від 1 листопада [1943 r. – MS] комендантом української поліційної станиці в Вербковичах на південній Холмщині. Зараз потім до Мінян коло Грубешова перенесено (…)”; na s. 72 pisał, że: “Незабаром [pod koniec 1943 r. – MS] станиця [policji ukraińskiej – MS] була перенесена [z Miączyna na czele z Wasylem Jóśkiwem – MS] до Мінян…”. W pkt. 7 – “Było [podczas walki w Sahryniu 9-10 marca 1944 r. – MS] tylko 6 policjantów ukraińskich [fakultatywnie zwiększonych przez red. Huka do 22 przez przypis nr 9 – MS] i samoobrona Sahrynia” – Wg I. Załuśkiego (dezertującego razem z kilkudziesięcioosobową grupą na czele z M. Łukasewyczem z 5 pułku policyjnego dywizji Galizien): “Зупиняємось у селі Сагринь, Яке почали оточувати польські вандали ХХ сторіччя (…) a 10 березня 1944 р. напали на село великою бандою (…) Наша група не змогла нічого вдяіти і з боєм відступила”. (Книга пам’яті. До 60-річчя польсько-український кривавих подій на Закерзонні. упор. В. Процюк, Львів 2004, с. 495); Łukaszczuk – dowódca “Chełmskiej samoobrony” (ChS) m.in. pisał: “[Polacy dokonali mordu na 812 osobach, m.in. – MS] (…) бо молодь вийшла із села разом з чотою [ChS, czyli była, na początku ataku?, w Sahryniu – MS] (Й. Лукащук. Холмщина в боротьбі з окупантом, в: Надбужанщина…, т. IV, Львів-Торонто 2004, с. 755). Z tego wynika, że w Sahryniu była dodatkowo co najmniej: grupa Łukasewycza i czota “Chełmskiej Samoobrony” (Łukaszczuka). Sam Kucharczuk w “relacji” pisał (s. 89): “(…) cагринська самооборона й поліція відбила нічну атаку поляків (…) Цього разу сталося інакше: поляки по короткій перерві пішли на Сагринь удруге (…). Бій самооборони й поліції тривав кілька годин, нарешті наші таки не витримали“. Nie sposób więc zapytać – czy tak nikłe siły samoobrony i 6 (22?) policjantów ukraińskich mogło przez tak długi czas wytrzymać zaciekłe ataki sił polskich, które oceniano wg źródeł ukraińskich na ok. 500 ludzi: “(…) 10 квітня o 4-й ранку Сагринь оточили на відстані 200 метрів майже 500 бандитів (…)” (WВ. Деревінський. Трагедія Холмщини: історична довідка. в: Книга пам’яті… с. 201)).
W części III Kucharczuk m.in. stwierdził:
w pkt. 11 – “W Werbkowicach nie było zorganizowanej nawet samoobrony”. Zaprzeczył więc sam sobie, bo w “relacji” (s. 89) pisał: “У рамках відплатної акції [za Sahryń – MS] українська самооборона з Гостинного й Вербкович напала з 12 на 13 березня на польську колонію Теребінець, убиваючи 13 осіб“. Kuriozalne jest to, że sam red. Huk także powołuje się na ten fragment w przypisie nr 18 tejże części – nie panuje nad pisanym tekstem?. W pkt. 13 – “Nigdy policja ukraińska nie brała udziału w żadnych akcjach bojowych“. Stanowisko to wzmocnił red. Huk w przypisie nr 19 twierdząc, że to byłoby sprzeczne z niemieckimi normami (sic!). Niepotrzebny jest ten wysiłek Huka, bo sam Kucharczuk “wydał się” pisząc w “relacji” (s. 64) o akcji bojowej m.in. policji ukraińskiej: “(…) офіцер грубешівського Ґестапо, Думан, зібрав трохи німецької жандармерії, польську й нашу поліцію та й хотів піти облавою проти “Рися” [oddziałowi BCh S. Basaja – MS] в околиці Гурки й Заблоця (…) їх [niemiecka – MS] розстрільна не дійшла до Гурки, як поляки виступили проти групи Думана. (…)” i dalej konsekwentnie pogrążył się stwierdzając (s. 83): “(…) у Щеп’ятині з поліції [ukraińskiej – MS] організовано спеціальний відділ до борони українських сіл, незабаром поручник Дроганич узяв участь у обороні Василева Великого й інших загрожених поляками сіл“, wg innego źródła – Національний архів Канади: MG31, D203, Vol. 24/5 w: В. Сергійчук. Український здвиг: Закерзоння. 1939-1947, s. 231, czytamy: “З оцими бандами [które w sile 500 ludzi przeszły z Wołynia w połowie lipca 1943 r. i które przebywały między Dubienką, Strzelcami i Białopolem – MS] перевела бій німецька і українська поліція та, мабуть винищила їх зовсім“. W pkt. 17 kategorycznie twierdzi, że: “Na Ostrów poszła tylko sotnia “Hałajda” Tarasa Onyszkewycza, który tam zginął”. Wg M. Chwaliboty ps. Borodatyj (ГДА СБУ, ф. 13, спр. 372, т. 48, арк. 8-14, w: Літопис УПА. Нова серія, т. 12, Київ-Торонто 2009, s. 303): “30.III.44 р. к-р Галайда з своїм курінем зробив наступ на с. Острів (Сокальщина) (…)”. Strukturę kurenia wyjaśnia nam red. tegoż Litopysu – W. Moroz (s. 21): “Перший курінь УПА північної Львівщини під комендуванням “Галайди” (Т. Онишкевич) створений у кінці березня в складі трьох сотень: к-рів “Ема” (Дмитро Пелип), “Бродяги” (І. Капало) i “Kорсака” (І. Козярський) (…). 31 березня 1944 р. усі три сотні повели наступ на осередок польських збройних формувань у с. Острів (тепер Сокальського р-ну Львівської обл.), (…)”.
W części IV Kucharczuk m.in. stwierdził:
w pkt. 21 – “W Rzeczycy i Ulhówku nie było żadnego zgrupowania UPA. Była tylko część sotni “Łysa” i samoobrona“. Red. Huk wzmacnia to twierdzenie przypisem 29 twierdząc, że to jest zgodne z innymi źródłami ukraińskimi. W dokumencie – ГДА СБУ, ф. 13, спр. 372, т. 48, арк. 8-14 (Л. УПА, т. 12 ns, op. cit., s. 304, czytamy: “15. IV. 44 р. Знова оформилась нова сотня, з частини сотні Орла (Кам’янеччина) [Mykoła Olijnyk zastrzelony przez Hoszowśkiego ps. Spartak za niesubordynację, grabieże i “hulanki” – MS] та новобранців. Цю сотню очолив підгор. Лис [Mychajło Chwalibota (Folibota – MS]”. Wynika więc, 2 IV 1944 r. “Łys” nie miał własnej sotni. Niestety red. Huk nie prostuje pomyłki Kucharczuka (chodziło o 2 kwietnia a nie o 2 czerwca 1944 r.), ale je potwierdza. W pkt. 23“(…) żadnych ortschutzów nie było”. Okazuje się, że tak potocznie nazywano “samoobronę” Łukaszczuka, np. Dzyndra pisze (В. Сергійчук, op. cit., s. 237): “Могло би змінити ситуацію хіба серйозне поставлення української самоохорони (Ортшуц) (…)”. Wychodzi na to, że Markiewicz bardziej orientował się w potocznych nazwach formacji ukraińskich niż Kucharczuk i red. Huk.
Jak z powyższego wynika, co najmniej w kilku przypadkach Kucharczuk sam sobie zaprzecza i to w publikacjach red. Huka, a sam Redaktor, jakby nie panował nad tekstem, nie ingerował, nie opatrywał ich dodatkowymi przypisami.
Oceniając “poprawki” Kucharczuka do książki Markiewicza nie sposób znaleźć żadnych poważniejszych błędów Profesora, a występują różnice w interpretacji tych samych faktów (np. ucieczka przed linią frontu). Natomiast opatrywanie przez Niego wymownym pytajnikiem stwierdzeń Markiewicza o zbrodniczej działalności UNS/UPA pozostawiam bez komentarza. Idą obaj Panowie w “zaparte”? Czy nic nie działo się między Ukraińcami i Polakami na Lubelszczyźnie w I połowie 1944 roku? Była sielanka? Czyżby nie było 12-16 tys. ofiar polskich i ukraińskich na Lubelszczyźnie?
Poważniejsza sprawa jest z red. Hukiem, którego przypisy wielokrotnie objętością przekraczają uwagi Kucharczuka i cytowane fragmenty książki Markiewicza, ideologizują i upolityczniają je, wielokrotnie fałszują i nie dopowiadają. Ponieważ większa część uwag dot. stwierdzeń Kucharczuka odnosi sie także do przypisów red. Huka, to teraz tylko kilka uwag w sprawie Jego dodatkowych konstatacji.
Już w przypisie nr 1 (części II) komentując słowa Markiewicza: “W tej sytuacji oddziały OUN-UPA zmuszone były do szybkiego opuszczenia terenów zabużańskich” red. Huk posądza Markiewicza o powiększanie roli Armii Czerwonej (ACz), która, wg red. Huka, nie mogła nie zwyciężyć UPA, czym sugeruje możliwość walki między nimi. Wg red. Huka, historyczne dokumenty – odwrotnie – nie świadczą o konieczności opuszczenia Wołynia (dlaczego red. Huk pisze o Wołyniu, skoro książka Markiewicza opisuje wydarzenia po lewej stronie Bugu – tylko on sam wie o tym, wg mnie manipuluje) przez UPA pod naciskiem ACz. Ponoć to nie wchodziło w cele strategiczne UPA, które zalecały pozostanie na dotychczasowych dyslokacjach i walczyć z ACz. No to cytujmy, np.: “Водночас вищі чинники визвольного руху, його баднерівського напрямку з оператив-но-тактичних міркувань були свідомі того, щоб не ставити перед формуваннями УПА й підпільними осередками ОУН завдань щодо відкритих або так званих зачіпних боїв з військами Червоної армії. Зокрема (…) “Тактичній інструкції” затвердженій ГК i ГВШ УПА 18 грудня 1943 року, особливо наголошувалося, що з наступаючою Червоною армією відділи УПА не повинні “вдаватися в бій, навіть для здобуття зброї. Ця вимога і надалі неодноразово повторювалася в документах ОУН-УПА” (А. В. Кентій. Українська повстанська армія в 1944-1945 рр., Київ 1999, с. 65-66). Także podczas powrotu ACz z zachodu (VII-IX 1945 r.): “Уже по кількох днях перебування [jednostek ACz – MS] на терені дій УПА, вони знали, що повстанці не стрілють в червоноармійців, що вони [UPA – MS] боряться тільки зі зненавидженим НКВД і НКГБ та всякими [tzw. – MS] “тиловими крисами” (Л. Шанковський. Українська повстанча армія, в: Історія українського війська, Вінніпеґ 1953, с. 749). Wg operacyjnych planów: “(…) літом 1944 р. всі частини УПА дістають наказ розчленуватись на відділи не більше як по дві сотні i перейти в Карпати, або в більші масиви лісів, a в районах менших лісів розчленуватися на чоти, а то й рої” (П. Мірчук, Українська повстанська армія 1942-1952, 1953, с. 90). Wracając na tereny Lubelszczyzny, także wg Котляра (Літопис УПА. т. 39, Торонто-Львів 2003, с. 831) w związku ze zbliżaniem się linii frontu z dowództwa WO nr 2 przyszedł: “(…) наказ, що всі відділи з цього терену куренями з усім табором мають відійти в Карпати на час пере-ходу фронту”. W tym konkretnym przypadku sotnia M. Łukasewycza zdążyła przejść tylko ok. 10 km z Dąbrowy bardziej na południe Lubelszczyzny w rejon Nabroża i Łykoszyna, by tam zostać rozbitą przez niemiecki pułk czołgów. Posiłkując się jedynie działalnością OUN і UPA na terenie tylko obecnej Polski można dodać, że sotnia I. Szpontaka uchylając się przed walką z ACz skryła się na poligonie janowskim (na płn.-zach. od Lwowa) natomiast oddziały UPA z terenu przemyskiego i Bieszczad w tzw. rajdzie karpackim skryły się we wschodnich Karpatach. Jednak najbardziej dramatyczną ucieczką salwowała się “grupa” Ostapa Kaczana ps. Sabljuk, która w I – II 1944 r. spod Winnicy zawędrowała w rej Podhajec i Rohatyna. W tej sytuacji, gdzież można mówić cokolwiek złego o Markiewiczu, jeżeli już – to o Huku, o jego nieznajomości historii, wręcz o jej tworzeniu (przeciwstawianie się UPA Armii Czerwonej). Nie mówiąc już o epitetach.
Pozwolę sobie ze względu na szczupłość miejsca zaznaczyć jeszcze tylko kilka “popisów” red. Huka. W przypisie nr 3 (część II) posądza Markiewicza o fantazję w sprawie budowania przez OUN “bunkrów, okopów i różnego typu zapór” wokół wsi. Nie była to fantazja Markiewicza, tylko twarde rozkazy dowództwa UPA. Otóż, wg Instrukcji Samoobrony będącej załącznikiem do rozkazu dowódcy UPA nr 8 z 30 VIII 1943 r.: “В самому селі нехай кожна хата, клуня, погребник, пліт буде фортецею, з яких бити ворога кулею, сокирою, вилами, окропом і гарячою смолою.” (L. UPA, t. 1, Toronto 1989, s. 137). Na podejściach do wsi, zgodnie z rozkazem nr 11 z 4 IX tegoż roku: “1) Всі береги більших лісових масивів, всі лісові полоси, сейчас укріпити барикадами, непроїзними ровами, вовчими долами” (Ibidem, s. 146). Chciałoby się zadać pytanie – nie wykonywano na Lubelszczyźnie rozkazów dowództwa UPA. A. W przypisie 8 (część II) przypisuje się ideologiczne nastawienie Markiewicza, bo wg Huka, nie rozróżnia “pokojowych” chłopów wsi Sahryń od członków UNS/UPA. W rzeczywistości Markiewicz napisał tylko, że: “We wsi znajdowało się około 200 dobrze uzbrojonych członków UPA-UNS (…)”. Czy w tym sformułowaniu można znaleźć jakąkolwiek ideologię? W przypisie nr 1 części III red. Huk twierdzi, że Sahryń w ogóle nie bronił się. No więc, jak to się ma do w/w moich cytatów? Z drugiej strony, czy na przykładzie wątpliwej walki o Strzyżowiec (przypis nr 12 części III) można dokonywać aż takich uogólnień i posuwać się aż do twierdzenia, że iluzją było zagrożenie ze strony ukraińskiej na Lubelszczyźnie. Chciałby się zapytać, to co – nie było tutaj oddziałów UNS/UPA, bojówek SB czy samoobrony (np. “Trembity”, “Chełmskiej Samoobrony”)? Nie było śmiertelnych ofiar po obu stronach?
W przypisie 36 (część IV) red. Huk wyjaśnia, że tylko w Honiatyczach i Honiatyczkach 14-15 V 1944 r. podczas walk “було 3 легко поранених”. Natomiast Markiewicz (s. 332-334) pisze o szerszym froncie walk – w rejonie: Czermno, Kazimierówka, Wakijów, Honiatycze i Honiatyczki, podaje, że zasadnicze straty oddz. UPA poniosły w rejonie mostu na rz. Huczwa oddalonego od Honiatyczek co najmniej 4-5 km (s. 334). W pkt. 19 red. Huk wymyślił sformułowanie Markiewicza (w wydaniu, którym posługuję się, pozostałe cytaty zgadzają się innymi w artykułach w NS). W rzeczywistości Markiewicz na tej stronie pisze: “Niemiecka polityka siania nienawiści narodowościowych w tym właśnie miesiącu osiągnęła na południowo-wschodniej Zamojszczyźnie pełny sukces”.
Na koniec chciałbym zapytać się red. Huka w jakiej “zwłaszcza polskojęzycznej” literaturze znalazł informacje, że (głównym?) celem AK i BCh na Lubelszczyźnie było zabicie jak największej ilości cywilnych mieszkańców ukraińskich (przypis nr 10 w części II). Czy to nie jątrzenie, podburzanie, przeciwstawianie sobie dwóch narodów?
Oczywiście nie mogę brać odpowiedzialności za przytoczone przeze mnie informacje z innych źródeł ukraińskich. Jednak tym chciałbym wykazać, że są inne zdania i należy je szanować, a nie obarczać epitetami. Nie ma wybaczenia tylko dla red. Huka, który m. in. w rozpatrywanym artykule dopuszcza do zaprzeczania samemu sobie, Kucharczukowi, oraz zamieszcza inne informacje niż są zawarte w książkach redagowanych przez… red. Huka.
Chcę podkreślić, że z wieloma poglądami red. Huka w sprawie stosunków polsko-ukraińskich, także wyrażonych w tym artykule, wybitnie nie zgadzam się. Wg mnie prezentowane szerszemu ogółowi na łamach Naszego Słowa mogą stać zarzewiem nowych problemów w sto-sunkach między obu krajami. Wg mnie Redakcja “Naszego Słowa” powinna zwrócić większą uwagę na publicystykę red. Huka i zastanowić się czy nie czas na zmiany.

Leżajsk, 3.06.2009

Artykuł w j. ukraińskim ukazał się w nr 30 “Naszego Słowa” (27.07.2009) “Наше слово” №30, 27 липня 2009 року

Поділитися:

Категорії : Статті

Залишити відповідь

Ваша e-mail адреса не оприлюднюватиметься. Обов’язкові поля позначені *

*
*