Jarosław Syrnyk ■ ARTYKUŁY, OŚWIADCZENIA ■ 2011-06-22
Wkrótce we Lwowie zostanie odsłonięty pomnik poświęcony 70. rocznicy śmierci lwowskich profesorów. W ciągu wielu dekad tragedia z 1941 roku obrosła niemałą ilością fałszywych przekazów i wyobrażeń, które nie odpowiadały rzeczywistemu przebiegowi wydarzeń. Należy też z wielkim uznaniem podkreślić, że wspólnymi siłami Polaków i Ukraińców – głównie za sprawą władz Wrocławia z prezydentem Rafałem Dutkiewiczem na czele, i merostwa Lwowa z Andrijem Sadowym – na naszych oczach zostaje obalony kolejny mityczny obraz przeszłości.
Przypomnijmy najważniejsze fakty. 22 czerwca 1941 roku wybucha wojna między dotychczasowymi sojusznikami: III Rzeszą i Związkiem Radzieckim. 30 czerwca niemieckie oddziały wkraczają do Lwowa.
Wraz z Wermachtem do miasta wchodzi także “oddział do zadań specjalnych” (niem. Einsatzkommando zur besonderen Verwendung). Oficjalnie mają przeciwdziałać ewentualnemu bolszewickiemu sabotażowi oraz przygotować miasto do wprowadzenia okupacyjnej niemieckiej administracji. Faktycznie – kontynuować realizację planu ustanowienia nowego porządku w “niemieckiej” Europie, w myśl którego wszyscy Słowianie będą odgrywać rolę służących “übermenschom” (“nadludzi” – red.).
Lwowianie, ledwie wyzwoleni z bolszewickiego terroru, od razu zaczynają odczuwać na sobie terror niemiecki. Na celowniku Niemców znajdują się przedstawiciele wszystkich mieszkających tu narodowości. Szczególnie tragiczny jest los Żydów, których kilkadziesiąt tysięcy zginie niebawem w lwowskim getcie. Wśród Ukraińców bodaj największe represje dotykają działaczy i członków OUN, którzy 30 czerwca ogłosili Akt odnowienia państwa ukraińskiego.
Niemieckie represje nie omijają lwowskich Polaków. W nocy z 3 na 4 lipca zostają zaaresztowanych m.in. 23 profesorów dawnego Uniwersytetu Jana Kazimierza, Politechniki Lwowskiej oraz Akademii Medycyny Weterynaryjnej. Rankiem 4 lipca nieopodal tzw. Wzgórz Wuleckich zostaną oni rozstrzelani. Kilka dni później taki sam los spotka kolejnych trzech lwowskich uczonych, wśród nich kilkukrotnego premiera II Rzeczypospolitej Kazimierza Bartla. Do grupy osób zaaresztowanych podczas akcji wymierzonej przeciwko lwowskim profesorom, przypadkowo trafia również Ukrainka Kateryna Demko, nauczycielka języka angielskiego, która została zabrana z mieszkania prof. Ostrowskiego – ona eównież zginie.
Zbrodnia hitlerowskich oddziałów specjalnych przeciwko lwowskim profesorom była elementem realizacji państwowej polityki III Rzeszy. Trzeba wyraźnie podkreślić, że od czasu podpisania niemiecko-sowieckiej umowy w sierpniu 1939 roku (paktu Ribbentrop-Mołotow) ani Józef Stalin, ani Adolf Hitler nie mieli żadnych poważnych zamiarów co do odnowienia czy stworzenia na terytorium, które należało do II Rzeczypospolitej, jakichkolwiek państw: i polskiego, i – oczywiście na części tychże ziem – ukraińskiego. Hitler cynicznie bawił się Ukraińcami. Już na początku wojny nawet najbardziej oddani ukraińscy germanofile coraz wyraźniej zauważali, iż wszelkie koncepcje odbudowy państwa ukraińskiego w sojuszu z Niemcami są daremne. Z drugiej strony, także bolszewicy konsekwentnie próbowali grać “kwestią ukraińską” przeciwko Polakom. Krwawym epilogiem ich panowania w zachodniej Ukrainie w latach 1939-1941 były niezliczone ofiary enkawudowskich katowni, a także masowe deportacje, które dotyczyły nie tylko ludności polskiej, ale także ukraińskiej.
Niszczenie polskiej elity rozpoczęło się już po zakończeniu pierwszego etapu wojny. Jeszcze jesienią 1939 roku w Krakowie miały miejsce masowe aresztowania krakowskich profesorów (niem. Sonderaktion Krakau), których większość trafiła do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Wiosną 1940 roku rozpoczęła się niesławna “akcja AB” (niem. Ausserordentliche Befriedungsaktion), w trakcie której aresztowano, a następnie zabito, tysiące przedstawicieli polskiej inteligencji, wśród nich marszałka Sejmu RP Macieja Rataja oraz słynnego olimpijczyka Janusza Kusocińskiego. Z kolei zbrodnia katyńska jest najlepszym dowodem na to, że do fizycznego zniszczenia podbitych krajów dążyły oba totalitarne reżimy.
Po zakończeniu wojny podejmowane były próby ustalenia osób odpowiedzialnych za śmierć części elity intelektualnej Lwowa. Najważniejsze zeznanie, które stało się podstawą rekonstrukcji zdarzeń, złożyła polska hrabina Karolina Lanckorońska. Dzięki niej wiadomo, że za śmierć lwowskich profesorów odpowiadają oddziały niemieckich nazistów. Wyjawił jej to bezpośredni uczestnik akcji untersturmführer SS Walter Kutschmann. W zeznaniach Lanckorońskiej znajduje się także notatka, że operację zlikwidowania profesorów przeprowadzono korzystając z list proskrypcyjnych, które rzekomo mieli sporządzić bliżej nieznani “ukraińscy studenci” z Krakowa. Oczywiście nie wiadomo w jakim celu i kto rzeczywiście układał te listy (Niemcy dysponowali takimi danymi wkraczając do każdego miasta II Rzeczypospolitej), jednak właśnie te słowa hrabiny, jak i obecność ukraińskich tłumaczy w niemieckich oddziałach, po wojnie stały się podstawą do stworzenia mitu o powiązaniu ze zbrodnią Ukraińców z batalionu “Nachtigall” oraz jego dowódcy Theodora Oberländera. Niemniej z odtajnionych dopiero w 2008 roku dokumentów KGB wyraźnie wynika, że za tą dezinformacją stały radzieckie służby specjalne, których celem było zdyskredytowanie ukraińskiego ruchu wyzwoleńczego.
W socjalistycznej Polsce pisano o zabójstwie lwowskich profesorów dość niewiele. Temat ten był jednak żywy wśród “repatriantów” z Galicji, zwłaszcza we Wrocławiu, gdzie po 1945 roku osiedliła się znaczna grupa Polaków ze Lwowa. Jeszcze w czasach reżimu komunistycznego udało się tu postawić pomnik upamiętniający zabitych uczonych. Dla szerszego kręgu społeczeństwa sprawa “lwowskich profesorów” stała się bardziej znana dopiero po 1989 roku. Dobrze, że w uczczenie ich pamięci włączyli się teraz również Ukraina.
Artykuł w j. ukraińskim ukazał się w nr 22 “Naszego Słowa” (29.05.2011);
“Наше слово” №22, 29 травня 2011 року