(bg)ARTYKUŁY, OŚWIADCZENIA2010-01-16

W związku z rocznicą wydarzeń z 10 września 1939 roku w Besku

Od początku kampanii wrześniowej Wermachtu 1939 r. niemieccy żołnierze nie rozróżniali Polaków od Ukraińców. Dowodem na to są tragiczne wydarzenia z 10 września 1939 r. w Besku, gdzie zabito 22 osoby – Ukraińców i Polaków. Było to jedno z pierwszych masowych mordów, dokonanych przez Wermacht na terytorium ІІ Rzeczypospolitej, i jednocześnie największe morderstwo jej obywateli – Ukraińców podczas kampanii wrześniowej 1939 r.

Zabójstwo miało miejsce w centrum wsi jak i na jego obrzeżach 10 września, przed porannym nabożeństwem, które było odprawiane w każdą niedzielę w beskiej cerkwi Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Poprzedniego dnia do Beska, podążając z południa, ze Słowacji przez Duklę, weszła grupa żołnierzy z 1 górskiej dywizji Wermachtu “Geiger”.
Przenocowawszy tu, żołnierze Wermachtu wybierali się w dalszą drogę w kierunku wschodnim, na Sanok. Jednak przed wyjściem w nie całkiem wyjaśnionych dotychczas okolicznościach miał miejsce wypadek, który wywoływał wśród nich nieporozumienie i zaczęli strzelać do ludzi na ulicy, w obejściach, chatach. Na miejscu poległo 20 osób, z czasem 2 zmarły od ran. Zabijanie zatrzymał niemiecki oficer, wysłuchawszy wyjaśnień i próśb Ukraińca Pawła Bobaka – mieszkańca jednego z sąsiednich wsi (Sieniawa?).

Przywłaszczania w tekstach
Beską masakrę opisano również w polskich publikacjach. Jednak wspomina się ją tu jako część cierpień, których zaznała tylko polska ludność od armii niemieckiej. Pytanie o narodowości ofiar w polskojęzycznych, powojennych publikacjach stało się częścią tworzenia “słusznej” (czyli polskiej) strategii przedstawiania historii ІІ Wojny Światowej. W publikacjach przejawiło się to jako przywłaszczanie narodowości ofiar, zaliczenie ich do polskiego narodu przez przemilczenie albo manipulowanie informacjami o ich przynależności do ukraińskiej (ruskiej) narodowości.
Nazwano wszystkich zabitych mieszkańców Beska wprost Polakami (nawet greckokatolickiego duchownego М. Welyczka) Cyran i Rachwal – autorzy artykułu “Eksterminacja ludności na ziemi sanockiej w latach 1939-1944”1. Z. Staruchowycz w artykule do gazety z 1984 r. w ogóle pominął narodowości ofiar – samo w sobie powinno być zrozumiałe, że oni mogli być i byli tylko Polakami. Mimo wszystko zrobił przejrzystą aluzję dot. powitania niemieckich żołnierzy chlebem i kwiatami, na co żołnierze odpowiedzieli strzałami2. E. Adamski, wydaje się, dosyć swobodnie wykorzystał wspomniany tekst Cyrana i Rachwala, prawdopodobnie dlatego, uznał za zbędne podanie przemilczanej przez nich narodowości ofiar3.
Mieszkaniec Sanoka F. Oberc opisał ukraińskich mieszkańców Beska jako nacjonalistów, którzy radośnie witali żołnierzy, a nawet strzelali(!)4. Autor zaproponował czytelnikowi aby zamyślił się nad tym, że rozstrzelanie nastąpiło wtedy, gdy żołnierze “Geigera” odpowiedzieli na “radosne salwy” Beskowian swoimi “smutnymi strzałami”…W materiałach komisji do spraw historii ZBoWiD zachowana jest podobna aluzja – tym razem wskazano na “kogoś ze służby kościelnej”, pod czym można rozumieć nikogo innego, jak о. М. Welyczka. Autorzy proponowali utożsamiać go już w 1939 r. z późniejszą “klasyczną” postacią duchownego-nacjonalisty uzbrojonego, okrutnego, który strzela, jednak nie w Niemców (oni mieli być przyjaciółmi ukraińskich nacjonalistów), a w powietrze, na znak powitania. Nawiasem mówiąc, istniejący u Oberca opis powitania żołnierzy Wermachtu chlebem i solą jest mało prawdopodobny i również stanowi element oskarżenia Ukraińców o pomoc wrogom Polski, za co od razu spotkała ich kara. Mamy tu do czynienia z klasyczną transformacją oraz zmiennym utożsamieniem: polscy autorzy na chwilę stali się niemieckimi wykonawcami, którzy sprawiedliwie ukarali winnych Ukraińców. Dziwi również wiara polskich autorów, że niemieccy żołnierze w 1939 r. znali ich myśli, które powstały dopiero 1979 czy 1984 r.
W monografii o przestępstwach, dokonanych we wsiach na terytorium Polski w latach 1939-1945 , tragedię w Besku zauważono, lecz bez wskazania narodowości ofiar5. Na oficjalnym portalu gminy (http://www.besko.pl) nie ma informacji o skutkach niemieckiej kampanii 1939 roku na terytorium dzisiejszej gminy. Jest tam tylko notka o zabójstwie о. Welyczka przez Niemców (natomiast о. Holowacz miał by żyć aż do 1947 r.). Nie wspomnina się o tym i na stronie beskiego gimnazjum (http://gimbes.pl). Polska Wikipedia podaje na ten temat więcej niż nieprzyzwoity materiał6. Inne informacje na polskojęzycznych portalach internetowych w ogóle nie dają żadnych informacji. Wyszukiwarka nie znajduje odpowiedzi na zapytanie “tragedia Ukraińców w Besku 1939” czy “mord na Ukraińcach w Besku”, a nawet na ogólniejsze zapytanie”Besko 1939″. Ukraińskie portale dają ogólnie 2090 odpowiedzi na zapytanie “босько” : na pierwszym miejscu informacja o Bosku V.М., odnotowanego w “Historycznym kalendarzu terenów Kirowogradu” od 2008 r., potem o Irenie Bosko, Juriju Bosku.., i dalej wspomnienie o fragmencie filmu z odwiedzin Beska z 2006 r. i o książeczce “Niezapomniane Besko” (http://www.ethnos.lemky.com). Na pierwszych 200 zapytań – to wszystko.

Ofiary nieprawidłowej narodowości
Kazus Beska wskazuje na bardzo szeroki problem ogólnego przywłaszczania ukraińskich ofiar ІІ Wojny Światowej w polskich publikacjach, a nawet dosyć często i na polskich pomnikach czy tablicach pamięci. Taką sytuację obserwuje się w szczególności na Chełmszczyźnie – tamtejsi mieszkańcy przynajmniej w kilkunastu już znanych mi wypadkach, będąc zapisanymi w metrykach prawosławnymi (Ukraińcami), w spisach ofiar czy pamiątkowych napisach figurują jako ofiary polskiej narodowości ( np. ofiary wioski Otrocza, Wola Piotrowa) albo ofiarami z nieokreśloną przynależnością narodową, pamięć której nie trzeba uwieczniać, bo to mogłoby zmniejszyć cierpienie narodu polskiego( np. Lubicz, Kniazie,do tego problemu będę wracać jeszcze w następnych publikacjach). Bezbośrednim skutkiem “niechcianej pamięci” w samym Besku jest to, że do tej pory nie postawiono tam pomnika ofiar z 10 września 1939 roku.

Stanisław Banek i jego utwór
W tej publikacji do wiadomości czytelników podaję historię ofiar Beska, która stanowi fragment obszernego utworu zmarłego obecnie beszczanina Stanisława Baneka. Zgodnie z ustnym przekazem żony autora, Krystyny Banek z września 2007 r., urodził się on w Besku w 1946 r. (jego matka Anastazja Galko była Ukrainką, ojciec Polakiem). Z wykształcenia był inżynierem technikiem, pracował jako mechanik. Zmarł we wsi, w której się urodził w1998 r.
S. Banek zostawił po sobie dość ważny materiał – maszynopis o historii wsi Besko. Według informacji jego bliskiego znajomego – W. Marczaka z Sanoka, pracował nad nim kilka lat na przełomie lat 80-90, jednak, pracując jako mechanik, miał stały kontakt z mieszkańcami tej samej wsi, materiały zaczął zbierać o wiele wcześniej. Odważył się przepisać to na maszynie do pisania na początku lat 90- tych czyli wtedy kiedy w Polsce powoli zaczęło zmieniać sie stosunek do Ukraińców i ogłoszono niepodległość Państwa Ukraińskiego. Praca była ukończona do 15 października 1998 roku, o czym autor informował w końcowym zaświadczeniu o okolicznościach jej napisania, gdzie przeczytamy w dokładnie tak:
“Napisałem historię Beska od początku do końca II wojny światowej. Nadal po trochę piszę do dnia dzisiejszego, chciałbym, aby historia była pełna i prawdziwa. Ten temat wydrukował Gajewski7 oczywiście, jak to się mówi, po łebkach, dodając relacje ludzi, którzy nie żyli albo gadają głupoty itp. Jednak w Besku są arcypolacy, szowiniści, nacjonaliści zatruci jadem nienawiści, którzy swoje życie zaczynali w poukrańskich chatach, swoje dzieci uczą, że tak musi być i że Polska w Besku była i musi być. Nie zaprzeczam, ale jednocześnie moja historia nie we wszystkim się zgadza [z ich poglądami], co pisałem. […] Jednocześnie podawałem mu [B. Gajewskiemu] fakty, których nie zamieścił, a których prawda niezbyt korzystnie świadczy na temat Polaków w Besku. Jednak został określony mianem “Ukraińca”, który napisał za Ukraińcami. Nadmieniam, że wszyscy praktycznie, począwszy od gminy, a skończywszy na kościele i drobnych pijaczkach spod kiosku z piwem, wszyscy chętnie uraczali wiadomościami o historii Beska. Więc zamieszczenie wiadomości o cerkwi, o Ukraińcach, którzy wyjechali, przesądziło o fakcie zrobienia ze wspaniałego Polaka – Ukraińca. Pan Gajewski mieszka w Sanoku, ja w Besku, więc nie muszę pisać, co się dzieje: spojrzenia, nieukrywana pogarda, zaledwie tolerowanie mnie itp.8
Jak wynika z tego oświadczenia o światopoglądowej podstawie swojego opisu i wielu uwag, rozproszonych w różnych miejscach maszynopisu, S. Banek jawi się jako autor bardzo sumienny, krytyczny, wymagający od siebie i od innych, nieskory do ukrywania ustalonych i zawsze rzetelnie sprawdzonych informacji. Jest daleki od narodowego dziejopisarstwa, ukraińsko- czy polonocentrycznej orientacji. Spostrzegawczości i przenikliwości w ocenach, umiejętność analizowania materiałów historycznych mógłby sie nauczyć od niego nie jeden historyk, który dziś przeważnie nie prowadzi badań, a tylko pisze o stosunkach ukraińsko-polskich w czasie ІІ Wojny Światowej i po jej zakończeniu. Utwór S. Baneka zasługuje na pełną publikację, uważam, że to powinno zainteresować przede wszystkim zarząd gminy Besko.
Oryginał maszynopisu liczy 276 stron i 2 nie numerowane strony zawierające bibliografię. On był napisany w I połowie 90-х lat. Autor starannie przygotował się do swojego badania: przeczytał i krytycznie ocenił chyba całą dostępną w tym czasie polskojęzyczną literaturę na temat Beska i jego najbliższych okolic. Podstawą dla opisu wydarzeń z lat 1939-1947 były rozmowy z naocznymi świadkami, niektóre z nich zostały nagrane na magnetofonie, zachowywały się jako archiwalne argumenty dla polemiki, której autor się spodziewał.
Autorowi w pracy nad maszynopisem pomagał W. Marczak z Sanoka, który otrzymał jedną z kopii oryginału wrazem ze zgodą autora na przygotowanie do druku. W. Мarczak powiadomił mnie, co zawiera owy materiał, i w ten sposób po raz pierwszy ukazuje się jego fragment “Dzień 10 września 1939 r., czyli Sodoma i Gomora w Besku”.

1 W oryginale było napisane najpierw o “miejscowej ludności”, a potem: “W ten sposób zginęli Polacy”., a dalej spis zabitych; patrz: Cyran Cz., Rachwał A. Eksterminacja ludności na Sanocczyźnie w latach 1939-1944 // Rocznik sanocki. – T. VІ. – Kraków: Wydawnictwo literackie, 1979. – S. 34. Na wyjątkowości narodowej klasyfikacji, zrealizowanej przez tych autorów, wskazuje i to, że zabitych przez tych żołnierzy 9 września 1939 r. w Woroblyku Królewskim V. Міchanowycza, P. Feszczuka i М. Palucha nazwano “Starorusinami” (tam że s. 33-33)
2 Staruchowicz Z. Besko 10 września 1939 r. // Podkarpacie. – Nr 36/714. – 1984. – s. 5.
3 Adamski J. Wypadki 10 września 1939 r. // Kościół katolicki w brzozowskiem i sanockiem. Dekanat jaćmierski. – Brzozów-Przemyśl, 1992. – S. 143-144.
4 Na tą informację naprowadza wydanie: Gajewski B. Besko – wieś nad Wisłokiem. – Rzeszów, 1996. – s. 107.
5 Fajkowski J., Religa J. Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej 1939-1945. – Warszawa: Książka i Wiedza, 1981.- s. 176-177.
6 Patrz Wikipedia, adres strony – http://pl.wikipedia.org/wiki/Besko
7 Аutor ma na myśłi książkę: Gajewski B. Besko – wieś nad Wisłokiem. – Rzeszów, 1996.
8 Fragment fotokopii podsumowującej informacji o okolicznościach napisania historii Beska; fotokopia znajduje się w archiwum autora publikacji.

tłum. Anna Szabłowska

Artykuł w j. ukraińskim ukazał się w nr35″Naszego Słowa” (30.08.2009);
“Наше слово” №35, 30 сурпня 2009 року

Поділитися:

Категорії : Статті

Залишити відповідь

Ваша e-mail адреса не оприлюднюватиметься. Обов’язкові поля позначені *

*
*